Być może nie zdajemy sobie z tego sprawę, ale nasze zwierzęta mają z nami więcej wspólnego niż nam się wydaje. Rozróżniamy kilka podstawowych zachowań zwierząt, zwłaszcza u psów. Kiedy merda ogonem - jest zadowolony, kiedy szczerzy kły - lepiej nie wchodzić mu w drogę, jednak to wszystko jest bardzo spłycone, ponieważ nie zdajemy sobie sprawy z tego, że nasze zwierzęta wysyłają nam mnóstwo sygnałów, których zwyczajnie nie dostrzegamy, albo ich nie rozumiemy, ale o tym więcej nieco później.
Psy, podobnie jak ludzie, również mają różnego rodzaju problemy, z którymi nie potrafią same się uporać. Smutne jest to, że najczęstszym powodem tego stanu rzeczy są ludzie. Bardzo często to my powodujemy stany lękowe u psów, kiedy stosujemy wobec nich przemoc. To my wywołujemy u nich smutek i żal, kiedy nagle przestają nam się podobać i je porzucamy.
W “Schronisku Dla Bezdomnych Zwierząt” w Bełchatowie przebywa mnóstwo zwierzaków z takimi problemami, na szczęście schronisko (co nie jest jeszcze tutaj standardem) znalazło sposób na rozwiązanie problemów swoich podopiecznych, zatrudniając behawiorystkę.
Od wielu lat nasze schronisko się zmienia. Cały czas staramy się je tak dostosować, żeby nasze zwierzaki przebywały w jak najlepszych warunkach i miały jak najlepszą opiekę. Po stworzeniu bardzo dobrego zaplecza weterynaryjnego, postanowiliśmy iść dalej i to, co kiedyś miało charakter czasowy, w miarę możliwości osób, które chciały nas tutaj wspierać, udało nam się zatrudnić behawiorystę na etat, ale niestety nie jest jeszcze standardem w polskich schroniskach.
Część zwierząt, które do nas trafiają, to są zwierzęta po jakiś traumach, jakiś przeżyciach, część z nich nie miała okazji się socjalizować z człowiekiem i takie zwierzęta w normalnym trybie mają dużo mniejszą szansę na adopcję – mówi Mariusz Półbrat, Kierownik “Schroniska dla Bezdomnych Zwierząt” w Bełchatowie.
Jednak czy wszyscy wiedzą, kim jest behawiorysta? Czy wszyscy wiedzą na czym polega jego praca? Wiele osób bardzo mocno spłyca pracę behawiorysty, nazywając go „psim psychologiem”, jednak to nie do końca właściwe określenie.
Jeśli ja osobiście miałabym powiedzieć, kim jest behawiorysta, to wg mnie jest to taka osoba, która przede wszystkim mówi ludziom, jak mają się dogadać ze swoim psem. Ludzie często myślą, że wynajmą behawiorystę, bo mają jakiś problem z psem i myślą, że za machnięciem czarodziejskiej różdżki ten problem zniknie, tymczasem behawiorysta może tylko powiedzieć, o co psu chodzi, jakie pies daje sygnały, bo często pies daje mnóstwo sygnałów, ale ludzie ich po prostu nie widzą i w ten sposób nie mogą się dogadać ze swoim pupilem i chyba właśnie na tym polega praca behawiorysty, aby mówić ludziom, jakie pies wysyła sygnały, co chce nam przekazać i co zrobić, żeby się z nim dogadać – mówi Katarzyna Piotrowska, Behawiorystka zwierząt
Pani Katarzyna ewidentnie zna się na swojej pracy i widać u niej pasję do tego, co robi, ale najważniejsze, że pomaga zwierzakom, tak jak pomogła Goofiemu.
Goofi to 4,5 letni piesek, który trafił do schroniska w 2019 roku. Początki jego były bardzo trudne. Panicznie bał się kontaktu z ludźmi. Paraliżował go strach, wszelkie próby zabrania go na badania weterynaryjne kończyły się piszczeniem i zapieraniem łapek. Jak wspomniałem, zwierzęta mają więcej wspólnego z ludźmi niż nam się wydaje. Ludzie wychodzący z różnego rodzaju problemów muszą przejść przez pewien proces i nie inaczej było w przypadku Goofiego.
Pani Katarzyna pracę z Goofim rozpoczęła w czerwcu 2021 roku. Przygotowała bardzo starannie przemyślany plan pracy z psem. Początkowo przeniesiono psa do większego boksu, pod zadaszeniem, gdzie mógł się czuć swobodniej. Zabrano mu budę, aby nie mógł się cały czas do niej chować.
Początkowo, Pani Katarzyna wołała jego imię, aby pies wiedział, że ktoś się zbliża. Kolejny etap pracy z Goofim to oswajanie go ze smyczą oraz spacery po boksie. Praca ze smyczą trwała około dwa miesiące. Przyszedł czas na spacer na otwartej przestrzeni. Ten przełomowy dla Goofiego moment zapadł nam na długo w pamięci. Pierwsze kroki Goofiego na otwartym terenie były nieśmiałe i przepełnione lękiem.
Dziś jest już znacznie lepiej. Goofi swobodnie chodzi na smyczy na spacery, nie boi się już tak ludzi, czyli możemy mówić o happy endzie?
Historia zakończy się happy endem, kiedy znajdzie dobry, szczęśliwy dom, w którym ludzie będą wiedzieli, jak z nim pracować. Jest już bardzo fajnie, ale do happy endu brakuje tego dobrego i odpowiedzialnego domu – dodaje Katarzyna Piotrowska, Behawiorystka zwierząt.
Napisz komentarz
Komentarze