Pani Barbara Szczęsna to prawdziwa artystka, wręcz człowiek renesansu. Maluje przepiękne obrazy, pisze książki, a kiedyś nawet śpiewała w chórze. Dziś w Miejskiej i Powiatowej Bibliotece Publicznej w Bełchatowie można podziwiać jej wystawę obrazów. Nasza redakcja miała okazję przeprowadzić wywiad z tą nietuzinkową osobą.
Zacznijmy od tego, jak to się stało, że zaczęła Pani malować?
Przyśnił mi się kiedyś mój dom i później go namalowałam. Zresztą to mnie pociągało całe życie, to nie było tylko wtedy, kiedy śniłam mój dom. Kiedyś, jak byłam młodszą dziewczyną, to robiłam plakaty, rysowałam na różnego rodzaju zabawy, dyskoteki w Domu Kultury. Robiłam różne rzeczy, śpiewałam nawet w chórze.
Wychowywałam wnuczka z porażeniem przez 21 lat i kiedy usnął, malowałam. Najbardziej właśnie lubię malować w nocy. Wtedy dostaję największej weny, nie idę spać, bo pokazują mi się w myślach obrazy - mówi Barbara Szczęsna, artystka
Co najczęściej przedstawiają Pani obrazy?
Tak jak lubię wszystkich ludzi, tak samo lubię wszystko malować. Taka już jestem. Mnie dużo ludzi w Bełchatowie zna i cieszą się, że wydałam książkę, że maluję.
Moje obrazy to odzwierciedlenie rzeczywistości. Bardzo często, kiesy spaceruję, widzę np. twarz, oczy na drzewie, na ziemi, kiedy deszcz napada. Zawszę widzę w rysunku coś. Zawsze kombinuję, żeby stworzyć coś nowego, coś swojego. Często biorę kartkę, nakładam na to kropeczki i wyobrażam sobie mniej więcej co namaluję. Później sama się dziwię, ponieważ to, co ja sobie wyobrażam, to mi wychodzą takie ładnie zwierzęta, np. psy i koty.
Nie wiem, skąd ja to mam. Ktoś mną kieruje.
Czy jest jakaś konkretna technika malarska, którą Pani używa?
Nie ma raczej konkretnej techniki. Kiedyś malowałam olejną farbą. Ale to wszystko kosztuje, ale najbardziej lubię malować właśnie olejnymi farbami.
Malarstwo jest dla Pani odskocznią od codziennych obowiązków? A może hobby lub nawet pasją?
To jest moja pasja. Od samego początku dążyłam. Wiem, że dzieci również mają talenty, ale mówią, że mają jeszcze czas. Lepiej jednak za młodu robić. Ja już mam 72 lata i mi już jest ciężko wiele rzeczy robić, a zrobiłabym jeszcze dużo.
Mówi Pani, że najważniejsze w życiu to mieć pasję?
No bo tak jest. Wielu ludzi ma pasję, ale boi się ludzkich opinii. Ja zaczęłam pisać swoje książki. Zaniosłam swoje pierwsze wersje książek do szkoły „9”. Tam, panie polonistki są mądrzejsze ode mnie i poprosiłam, aby mi je sprawdziły. Jedna pani odpowiedziała, że też zaczęła pisać, ale śmiali się z niej i przestała. Odpowiedziałam jej, że ja nie przestanę pisać nigdy. Ja pragnę, aby te książki powstały. Udało się. Mam dwie książki wydane. Szybko udało mi się je wydać. Nie wiem, jak to się stało. Kocham ludzi, a ludzie mnie kochają.
O czym są wspomniane książki?
O wszystkim. Uwielbiam pisać modlitwy ubrane w wiersz. Piszę moim wnukom, prawnukom, dzieciom, czy komuś znajomemu piszę np. życzenia urodzinowe i imieninowe.
Jaką ma pani receptę na czerpanie szczęścia z życia?
Nie być zawziętym. Człowiek chyba musi mieć to w sobie. Są ludzie, którzy np. bardzo zazdroszczą, a tak się nie da. Codziennie dziękuję Panu Bogu. Ja już wiele przeszłam w życiu. Mąż umarł, wnuczek umarł na raka, teraz mój syn, 52 lata, ma raka. Ale ja im powtarzam, wierz w Pana Boga, chodź do kościoła.
Ja nie udaję nie wiadomo kogo. Jestem normalnym człowiekiem. Miałam różne spotkania, z różnymi ludźmi i to mnie cieszy, bo ja lubię mądrych ludzi, wszystkich ludzi.
Napisz komentarz
Komentarze