Z całą pewnością wśród osób czytających ten tekst znajdą się takie, które lubią miód. Produkcja miodu bardzo mocno kojarzy się właśnie z Polską, gdzie od dawnych czasów produkuje się to płynne złoto. Jak zatem wygląda obecnie polskie pszczelarstwo, i czy aby nie straciło na popularności przez te wszystkie lata?
Święto Miodu Gomunicach to świetna okazja do porozmawiania na temat tego, w jakim stanie jest polskie pszczelarstwo. Jak zatem ma się polskie pszczelarstwo?
W tej chwili polskie pszczelarstwo, powiem szczerze, że ma się dobrze. Biorąc pod uwagę kraje Europy, to w Polsce pszczelarstwo się rozwija, gdzie w Niemczech, czy w innych krajach, tam z uwagi na stosowanie różnego rodzaju środków chemicznych, pszczelarze mają troszkę trudniej. U nas rolnicy uważają na to, żeby nie pryskać, żeby te pszczoły nie zostały wytrute, także powoli pszczelarstwo rośnie.
W tej chwili, np. w Polskim Związku Pszczelarskim jest ponad 60 000 pszczelarzy, którzy mają ponad 1 000 000 rodzin pszczelich. W sumie jest około 80 000 pszczelarzy w Polsce. Są to pszczelarze zawodowi, są to pszczelarze zrzeszeni w różnych stowarzyszeniach m.in. w Polskim Związku Pszczelarskim, który jest największą organizacją pszczelarską w Polsce – mówi nam Stanisław Ból, Wiceprezydent Polskiego Związku Pszczelarstwa.
Czy zawód pszczelarza, mówimy tutaj zarówno o pszczelarzach zawodowych, jak również i tych, którzy pszczelarstwo traktują jako hobby, cieszy się zainteresowaniem? A może wręcz przeciwnie?
Żeby być pszczelarzem zawodowym trzeba mieć przynajmniej 200 rodzin pszczelich, to jest bardzo dużo. Naprawdę trzeba zająć się tym pszczelarstwem profesjonalnie, natomiast gros pszczelarzy, to są pszczelarze amatorzy, którzy posiadają 5, 10, może 20 rodzin pszczelich. Zainteresowanie pszczelarstwem rośnie szczególnie osób starszych. Niektórzy mówią „Co ja będę robił na emeryturze?” i kupują sobie 5 uli pszczelich i ten miód co zbiorą, to albo na własny użytek, albo rozdają rodzinie, czy komuś podarują jako prezent.
Niestety chętnych to szkół pszczelarskich jest mało, nie ma takiego trendu jak był kiedyś, że uczeń po skończonej szkole podstawowej szedł do szkoły pszczelarskiej. Jest taka szkoła pszczelarska w Pszczelej Woli niedaleko Lublina, gdzie tam Polaków można policzyć dosłownie na placach dwóch rąk, natomiast gros uczniów, którzy tam się uczą, to są uczniowie z Kazachstanu, Ukrainy, Białorusi.
My tutaj w piotrkowskim powiecie, w województwie łódzkim, jesteśmy drugim centrum pszczelarstwa w Polsce. Jest to Zespół Kształcenia Ustawicznego w Sulejowie, które co roku wypuszcza prawie 70 techników pszczelarzy i pszczelarzy – tłumaczy Stanisław Ból, Wiceprezydent Polskiego Związku Pszczelarstwa.
Czy dotacje pomagają w uprawianiu pszczelarstwa?
Na pewno ułatwiają uprawianie pszczelarstwa, aczkolwiek ma to też, jakby drugą stronę. W momencie, gdy dotacje zostały uruchomione, jakoś na początku lat 2000, bodajże 2006 albo 2007 rok, to w momencie przeznaczenia pieniędzy pszczelarzom, wzrósł poziom sprzętu pszczelarskiego. W zasadzie bardziej rozwinęły się firmy, które produkują sprzęt pszczelarski, aczkolwiek pszczelarze na tym przy okazji zyskali, ponieważ nie oszukujmy się, ale z uli, które były kiedyś stare, drewniane, jeszcze po pradziadkach, to pszczelarstwo się unowocześniło, sprzęt pszczelarski jest wysokiej klasy, ze stali nierdzewnej, który można stosować przy produkcji miodu, ponieważ miód jest substancją żrącą, która w zetknięciu ze stalą potrafi wchodzić reakcję, dlatego tutaj używamy sprzętu ze stali nierdzewnej, używamy szklanych słoików, kiedyś to nalewało się w butelki. Zupełnie inaczej to pszczelarstwo wygląda w tej chwili. Teraz pszczelarstwo jest nowoczesne.
Odnoście dotacji, to tu należy podkreślić jedną dotację, którą otrzymaliśmy w tym roku, dokładnie 20 maja z okazji Święta Pszczoły, pan Premier Mateusz Morawiecki podpisał rozporządzenie, w którym to pszczelarze zostali włączeni w skład producentów rolnych, czyli jesteśmy obok sadowników, obok rolników, hodowców również jako producenci i w związku z tym, dostaliśmy dotacje w wysokości 20 złotych do rodziny pszczelej. Ktoś może pomyśleć, że to jest mało, ale różnica pomiędzy 20 zł a nic jakaś jest, i wydaje mi się, że to jest początek, że nasz Rząd Polski wyjdzie naprzeciw i będzie jeszcze w inny sposób wspierał pszczelarzy – dodaje Stanisław Ból, Wiceprezydent Polskiego Związku Pszczelarstwa.
Napisz komentarz
Komentarze