Przypomnijmy, w sobotę 22 maja o godzinie 11 doszło do pożaru na terenie Elektrowni Bełchatów. Zapalił się taśmociąg podający węgiel do jednego z bloków na długości ok. 200 metrów i wysokości 30 metrów. Doprowadzał on węgiel do bloku energetycznego nr 14.
Zapalił się taśmociąg, który jest na wysokości około 30 metrów. Akcja gaśnicza jest utrudniona ze względu na dostęp do płonącego obiektu. Znajduje się on na znacznej wysokości. Jest on mniej więcej na wysokości wieżowca. Strażakom udało się ugasić wstępnie ogień, ale sytuacja pożarowa nie została opanowana. W akcję zaangażowany jest podnośnik i drabina – poinformował. Rzecznik wojewódzkiej straży pożarnej w Łodzi mł. bryg. Jędrzej Pawlak
Na miejscu pożaru pracowało 16 zastępów Straży Pożarnej oraz Zakładowa Służba Ratownicza. Pożar udało się opanować. Na Twitterze PGE Polskiej Grupy Energetycznej mogliśmy przeczytać:
#ElektrowniaBełchatów pracuje zgodnie z krajowym zapotrzebowaniem na energię. Nie ma żadnego zagrożenia niedoboru energii elektrycznej w sieci.
Okazuje się jednak, że jeden z bloków trzeba było wyłączyć. Według przekazanych informacji, przez Iwonę Paziak z Biura Komunikacji PGE GiEK, blok 14 został wyłączony w sobotę wieczorem, tuż po tym, jak wyczerpały się zapasy węgla.
W miejsce odstawionego wczoraj przed godz. 22 bloku o mocy 858 MW, uruchomiony został jeden z czterech bloków będących w rezerwie. Dziś przed wieczorem, zgodnie ze zgłoszonym zapotrzebowaniem Polskich Sieci Elektroenergetycznych, uruchomione zostaną dodatkowo dwie jednostki, które zasilą system mocą ponad 750 MW – mówi Iwona Paziak.
Obecnie elektrownia pracuje stabilnie. Przyczynę pożaru wyjaśni specjalnie powołana komisja.
Napisz komentarz
Komentarze